Dziś świętujemy rocznicę jednej z największych bitew w historii Europy, w której główne, choć dramatyczne, skrzypce zagrała Polska. Właściwie nie Polska, bowiem w owych czasach nasz kraj nazywany był Rzeczpospolitą Obojga Narodów lub – rzadziej – Koroną Polską i Wielkim Księstwem Litewskim. Lecz nim przejdziemy do samego omówienia bitwy, odpowiedzmy sobie na pytanie – dlaczego do niej doszło?
Powstałe pod koniec XIII w. Imperium Osmańskie od początku nastawione było na podbój. W 1453 r. Imperium podbiło Konstantynopol ostatecznie kończąc starożytną historię Cesarstwa Bizantyńskiego, zwanego również Cesarstwem wschodniorzymskim. Osmanie przemianowali je na Stambuł i uczyli swoją nową stolicą. W następnych latach ich ekspansja sukcesywnie postępowała. U szczytu potęgi tereny Imperium objęły większość Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, a także część południowo-wschodniej Europy.
W 1541 r. sułtanat turecki interweniował w wojnie pomiędzy Habsburgami a Zapolynami, wspierając tych drugich, aby podstępem odebrać im stolicę. W wojnie trwającej od 1645 do 1669 r. odebrali Wenecji Kretę, a w 1672 r. przypuścili najazd na osłabioną Rzeczpospolitą zajmując Podole. W 1673 r. wojska polskie pobiły Osmanów w słynnej bitwie pod Chocimiem i choć wojna skończyła się rozejmem, kolejna wisiała już w powietrzu.
Przez wzgląd na politykę Półwyspu Iberyjskiego, Habsburgowie czując zagrożenie ze strony Imperium podjęli zabiegi dyplomatyczne z polskim królem. W obliczu zagrożenia któregokolwiek z miast (Krakowa lub Wiednia), druga strona traktu pośpieszy na pomoc. Osmańskie wojsko wyruszyło 31. marca, a już 10 lipca 1683 r. pod murami stolicy Austrii stanęła armia, której dowódcą był wezyr Kara Mustafa. Według różnych źródeł, liczba wojsk tureckich waha się od 140 do aż 300 tys. zbrojnych.
W wierze, że do wojny nie dojdzie, mobilizacja sił austriackich była opóźniona. Do osłony granic wydzielono kilka korpusów. Dopiero 6. maja austriackie wojska skoncentrowały się w Kittsee, a ich głównym dowódcą został książę Karol Lotaryński. Liczyły 35 tys. żołnierzy, zaliczając do tego wsparcie korpusu zaciężnych wojsk polskich pod dowództwem Hieronima Lubomirskiego.
Do ostatniej chwili Kara Mustafa nie zdradzał swoich kroków, na które z królestw nastąpi atak. Na Węgrzech do wojsk osmańskich przyłączyli się Tatarzy stacjonujący pod Kamieńcem Podolskim i dopiero tam cel stał się jasny. Mimo ogromnych starań księcia Karola, przeważające siły tureckie okazały się zbyt duże i musiał wycofać się pod Wiedeń.
Stolica austriacka była mocno ufortyfikowana. Dowódcą obrony mianowany został generał Ernst Starhemberg, mając do dyspozycji 11 tys. żołnierzy, blisko 5 tys. straży miejskiej oraz mocną artylerię. Turcy oblężenie rozpoczęli od robót ziemnych i minerskich od południowego zachodu. Austriacy odpierali szturmy przez dwa miesiące, jednak liczebność spadła do niespełna 5 tys. żołnierzy, a Turcy zajęli rawelin i przyczółki w obu bastionach. Między 4 a 9 września Osmanowi byli w odległości strzału z rusznicy.
16 lipca do Jana III Sobieskiego przybył cesarski posłaniec z prośbą o organizację odsieczy. 18 lipca król wyruszył wraz z całym dworem do Krakowa. Sobieskiemu udało się zebrać ok. 27 tys. wojsk koronnych, wliczając w to 24 chorągwie husarii. 29 lipca, nie czekając na Litwinów, Jan III Sobieski śpiesznie wyruszył na odsiecz Wiedniowi. W pochodzie brał również udział najstarszy syn króla, Jakub. 3 września sprzymierzone wojska spotkały się w Tulln nad Dunajem, a Sobieski przejął komendę nad resztą wojsk austriackich, niemieckich oraz polskich, które wtedy liczyły prawie 70 tys. zbrojnych (z czego 31 tys. jazdy). 6-8 września armia przeprawiła się przez rzekę. Wtedy też wojska austriackie i niemieckie otrzymały rozkaz nacierania na armię Osmanów, aby zająć ich i rozproszyć, jednocześnie próbując zepchnąć bliżej Wiednia. Polskie wojska koronne Sobieskie poprowadził okrężną drogą bezdrożami Lasu Wiedeńskiego, aby zaskoczyć przeciwnika. Podróż trwała dwa dni.
Bitwa rozpoczęła się z rana 12 września. Kara Mustafa, będąc pewnym przewagi liczebnej i wartości swych żołnierzy nie zarządził przygotowania do obrony, a obóz nie posiadał wystarczających umocnień. Niemcy i Austriacy zaatakowali na lewym skrzydle, od strony łagodnych wzgórz, przyciągając uwagę wojsk osmańskich. Na skraj Lasu Wiedeńskiego polskie wojska dotarły dopiero popołudniem. Zastali rozległy teren doliny rzeczki Wiedenki, który opadał łagodnie w stronę oblężonego Wiednia. Nieco bliżej znajdowało się wielkie obozowisko spiesznie formujących się oddziałów Imperium. W winnicach ukrywały się oddziały janczarów, a król nakazał generałowi Kątskiemu wysłać straż przednią w postaci piechoty i artylerii aby oczyścić teren. Polscy żołnierze mieli bardzo podobne uzbrojenie i ubiór co żołnierze wroga, więc walczyli w opaskach ze słomy założonych przez lewe ramię, aby nie doszło do walk pomiędzy sojusznikami.
Po kilku godzinach udało się wyprzeć wojska tureckie, a kawaleria miała wolną drogę. Sobieski posłał chorągiew husarską porucznika Zbierzchowskiego na rozpoznanie terenów. Oddział przebiegł cwałem między stanowiskami, wprowadzając chaos i popłoch, lecz jednocześnie ponosząc wielkie straty. Dane wywiadowcze potwierdziły, że szarża jazdy od tej strony jest możliwa.
O 18 padł rozkaz generalnego szturmu. Do szarży ruszyli husarze pod dowództwem hetmanów Mikołaja Sieniawskiego i Stanisława Jabłonowskiego, a także pułki dowodzone bezpośrednio przez króla. Do szarży ruszyła również kawaleria austriacka i niemiecka. Według niektórych historyków, brało w niej udział ponad 20 tys. jeźdźców. Wojska Kara Mustafy nie wytrzymały i poszły w rozsypkę. Jako pierwsi padli Tatarzy, następnie spahisi, a potem piechota janczarska oblegająca Wiedeń i specjalnie ściągnięta, by ratować front. Do ucieczki rzucił się też wezyr ze świtą.
Pomimo tego, że sama bitwa trwała blisko 12 godzin, szarża decydująca o zwycięstwie zakończyła się w ciągu pół godziny. Oswobodzenie Wiednia zostało zapewnione.
Straty Imperium Osmańskiego wyniosły do 20 tys. zabitych i ok. 5 tys. rannych, kiedy sprzymierzeni stracili 1500 ludzi i mieli ok. 2500 rannych. Znaczna część armii uciekła z pola walki, jednak porzucili dużą ilość uzbrojenia, całą artylerię, a także zapasy wojenne. Wielki wezyr Kara Mustafa na mocy rozkazu sułtana został uduszony, a Imperium Osmańskie nigdy już nie przeszło do ofensywy.
Król Jan III Sobieski w nocy napisał dwa listy. Jeden do swej żony, Marysieńki, zaczynając od słów: Bóg i Pan nasz na wieki błogosławiony dał zwycięstwo i sławę narodowi naszemu, o jakiej wieki przeszłe nigdy nie słyszały. Drugi skierowany był do papieża Innocentego XI, głoszący tylko: Venimus, vidimus et Deus vicit (przybyliśmy, zobaczyliśmy i Bóg zwyciężył). W ślad za listem do królowej Marysieńki, Sobieski posłał 80 wozów z bronią, siodłami, namiotami, arrasami, tkaninami, ubiorami i innymi cennymi przedmiotami, które husaria zdobyła w wielkim obozie.
W Linzu podpisano koalicję antytureckiej Ligi Świętej. Działania wojenne toczone na mocy tego paktu przynosiły mierne rezultaty, lecz najważniejszym z nich był fakt, że Jan III Sobieski uniknął wojny na terenie Rzeczpospolitej, wyprawę zorganizował za pieniądze cesarskie i papieskie, a chwała – mimo próby jej zgarnięcia przez Austriaków — przetrwała do dziś.
Nie sposób jednak nie wspomnieć o Jerzym Franciszku Kulczyckim, który był największym zwycięzcą całej odsieczy. Kulczycki był żołnierzem na usługach Jana III Sobieskiego, a także tłumaczem z języka tureckiego. Człowiek ten nerwy miał ze stali.
Swoją znajomość tureckiego wykorzystywał pracując jako tłumacz dla belgradzkiego oddziału austriackiej Wschodniej Kompanii Handlowej. W czasie oblężenia Wiednia zgłosił się na ochotnika i w towarzystwie Jerzego Michałowicza użył podstępu. W przebraniu żołnierza osmańskiego, podśpiewując przy tym tureckie piosenki, 13 sierpnia przeszedł przez obóz Turków i wykradł się z miasta na spotkanie z Karolem Lotaryńskim, a następnie wrócił do miasta i zaniósł obleganym wieści o odsieczy.
Po bitwie został uznany za bohatera, a rada miejska nagrodziła go setką dukatów. Król Jan Sobieski w ramach nagrody pozwolił mu wybrać dowolną rzecz z obozu nieprzyjaciela. Kulczycki zdecydował się na 300 worków zawierających ziarno, które polscy żołnierze uznali za paszę dla wielbłądów. Szybko okazało się, że w tych workach znajdował się zapas kawy. Kulczyckiemu powszechnie przypisuje się także otwarcie pierwszej w Wiedniu (i jednej z pierwszych w Europie) kawiarni. Nazwał ją “Dom Pod Błękitną Butelką”, a w swym lokalu dla zachowania pamięci o zwycięstwie podawał ciasteczka w kształcie półksiężyców, występując przed gośćmi w tureckim stroju.
Bez wątpienia bitwa o Wiedeń zapadła w pamięć historyków jako jedno z największe starcie zbrojne aż do czasu pierwszej wojny światowej. Niestety był to także łabędzi śpiew Rzeczypospolitej, która do podobnego starcia stanęła dopiero w XX wieku podczas Bitwy o Warszawę.
Copyright © 2020
Oprowadzamy.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.